U kolegi sąsiada różne rzeczy można wyczyniać. Skuter to także zło. No, ale dziś Laska przebija wszystkich.
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
U KOLEGILat miałam wtedy może 8, były wakacje, potwornie się nudziłam, więc zaczęłam chodzić do kolegi, mieszkającego 500 metrów dalej. Kolega miał jeszcze młodszego brata i starszą siostrę oraz duże podwórko i głęboki, pusty silos (takie betonowe, długie coś wkopane w ziemię). Do owego silosu wejść było bardzo łatwo, po starej, drewnianej drabince. No to weszliśmy we czwórkę, chwilę tam pochodziliśmy, a potem chcemy wyjść. Ale, żeby było ciekawiej, odstawiliśmy drabinkę na bok i umówiliśmy się, że wyskakujemy z silosu. Dziura do wychodzenia była położona tak wysoko, że musiałam na placach stawać, aby jej dotknąć.Pierwsza skoczyła najstarsza z nas - rozpęd, podskok i łapanie się śliskiego kamienia, tak, żeby wydrapać się na górę. Ja, biedna zostałam na koniec.
Biorę oddech, zaczynam biec. Udało mi się za trzecim podejściem. Przy pierwszym do krwi połamałam paznokcie, przy drugim rozwaliłam łokieć i kolano, przy trzecim zdarłam do krwi skórę na brzuchu. Ale było ciekawie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą