:pajonk78 z tym pływaniem i nurkowaniem to zmylić mnie mogło to, że chwilę przed rozpoczęciem Origins ukończyłem Rogue, które wyszło właśnie przed Origins i w Rogue nie ma nurkowania ( a gra jest właściwie tym samym co Black Flag ). Black Flag mnie znudził. O ile klimat bitew morskich do mnie trafia, to już gameplay był po prostu męczący. BF nie ukończyłem. Za to ukończyłem AC3. Było takie sobie, ale jakoś to zmęczyłem ( szczególnie, że było to zakończenie z tego co pamiętam historii Desmonda ). Unity przeskoczyłem, przy Syndicate bawiłem się świetnie, ale ostatecznie odczułem już wyczerpanie formuły. Rogue jest krótszy i jakoś go zmęczyłem ( poza tym pomysł z asasynem, który przechodzi na stronę templariuszy wydawał mi się ciekawy ), ale znów - wyczerpanie formuły. Dlatego Origins wydaje mi się być naprawdę udanym powiewem świeżości w tej serii. No i przyznam, że w BF tego nurkowania nie pamiętam, ale z tej gry niewiele pamiętam, poza tym że mi nie przypadła do gustu
Inna sprawa, że w Origins nie ma chyba jeszcze asasynów i templariuszy, więc fabuła również jest nieco mniej powtarzalna ( choć te tytułowe "origins" wskazuje, że to właśnie początki konfliktu ). Zobaczymy jak będzie dalej. Na razie podoba mi się, że wzięto sporo elementów z AC, które działały, wyrzucono to, co nie działało i dodano nowe, które jak na razie sprawują się dobrze. Jeszcze z poprawionych elementów, to samo bieganie i wspinaczka. Wydaje się o wiele bardziej responsywne. Przy Rogue myślałem, że zjem pada jak postać Shaya przyklejała się do tego, do czego nie chciałem by się przyklejała. Gdy gra próbuje być sprytniejsza od gracza, to na ogół kończy się to frustracją tego ostatniego
Tutaj wszystko wydaje się jakby płynniejsze, responsywniejsze i pod kontrolą.