Śledź.
Pół kilo matiasów w czwartek wieczorem namoczyłam.
W piątek po południu lekko rozgniotlam w moździerzu kilka kulek ziela, dwa listki laurowe, parę godździków, parę kulek pieprzu. Przyprawy lekko podprażyłam na patelni, dołożyłam kawaleczek cynamonu (wielkości paznokcia najwyżej), przelożyłam do wizelinowego woreczka i zalałam olejem konopnym w wiaderku na śledzie.
Dwie niewielkie cebule pokroilam bardzo drobno i posypalam szczyptą soli. Dorzuciłam pokrojona szarą renetę, koperek i czarnuszkę.
Śledzia dobrze odsączyłam z wody, pokroiłam na kawałki wielkości kęsa, wymieszałam z cebulą i jabłkami i zanurzyłam w oleju. Zjedliśmy dzisiaj na śniadanie z ciepłymi ziemniakami i takim serem trzeszczącym w zębach, korycińskim chyba.
Pół kilo matiasów w czwartek wieczorem namoczyłam.
W piątek po południu lekko rozgniotlam w moździerzu kilka kulek ziela, dwa listki laurowe, parę godździków, parę kulek pieprzu. Przyprawy lekko podprażyłam na patelni, dołożyłam kawaleczek cynamonu (wielkości paznokcia najwyżej), przelożyłam do wizelinowego woreczka i zalałam olejem konopnym w wiaderku na śledzie.
Dwie niewielkie cebule pokroilam bardzo drobno i posypalam szczyptą soli. Dorzuciłam pokrojona szarą renetę, koperek i czarnuszkę.
Śledzia dobrze odsączyłam z wody, pokroiłam na kawałki wielkości kęsa, wymieszałam z cebulą i jabłkami i zanurzyłam w oleju. Zjedliśmy dzisiaj na śniadanie z ciepłymi ziemniakami i takim serem trzeszczącym w zębach, korycińskim chyba.
--