Jakiś czas temu kupiłam młodego kokosa. Młody kokos to bardzo smaczne stworzenie, podobno ma świetny potencjał deserowy, chociaż ja go lubię usmażyć w jakiejś wytrawnej aranżacji. Z kokosa oprócz skorupy i miąższu można otrzymać wodę. Nie mleko kokosowe, bo to sie pozyskuje sztucznie, z miąższu własnie, ale wodę kokosową.
Jeśli wierzyć reklamom dystrybutora taka woda ma czarodziejskie skłonności: leczy raka, skrofuły, zmarszczki, koklusz, zapobiega gradobiciu, wiąże krawaty i w ogóle zapewnia nieśmiertelność, dostatek i grzeczne koty.
A poza tym, taki drobiazg, może być świetną marynatą do mięsa. Oczywiście, oprócz wody kokosowej niezbędne sa i inne przyprawy:
Tak jak widać, bird eye, łodyga trawy cytrynowej, ząbek czosnku, kłącze imbiru, łyżka nasion kolendry, gwiazda anyżu. W sumie tych papryk wrzuciłam trzy sztuki, ale dobrze radzę, poprzestańcie na jednej takiej.
Wszystko to dość zgrubnie rozkawałkowałam i wrzuciłam do wody kokosowej, dolewając jeszcze sok z limonki i sos rybny.
Do marynaty wrzuciłam trzy kurze nogi uprzednio wyjmując z nich kości.
I wrzuciłam do lodówki na dwa dni. Po dwóch dniach wyjęłam z marynaty. Na dnie blaszki do pieczenia rozpostarłam papier do pieczenia i lekko skropiłam olejem sezamowym. Rozpostarłam na nim mięso skórą do góry, nakryłam folią aluminiową i piekłam około dwóch godzin w 100*, po czym zdjęłam folię, podkręciłam piekarnik do 200* i dopiekłam w termoobiegu do zrumienienia skóry. Kolory są nieco przekłamane, i skóra nie była taka czarna jak na zdjęciu, ale prawie.
Po wyjęciu z pieca posiekałam mięso na kawałki dające się wziąć w pałeczki. Jako dodatek podałam szpinak przesmazony z orzeszkami nerkowca, przyprawiony sosem rybnym i limonką i ryż kleisty.
Tak, dużo z tym zachodu, ale naprawdę warto.
Jeśli wierzyć reklamom dystrybutora taka woda ma czarodziejskie skłonności: leczy raka, skrofuły, zmarszczki, koklusz, zapobiega gradobiciu, wiąże krawaty i w ogóle zapewnia nieśmiertelność, dostatek i grzeczne koty.
A poza tym, taki drobiazg, może być świetną marynatą do mięsa. Oczywiście, oprócz wody kokosowej niezbędne sa i inne przyprawy:
Tak jak widać, bird eye, łodyga trawy cytrynowej, ząbek czosnku, kłącze imbiru, łyżka nasion kolendry, gwiazda anyżu. W sumie tych papryk wrzuciłam trzy sztuki, ale dobrze radzę, poprzestańcie na jednej takiej.
Wszystko to dość zgrubnie rozkawałkowałam i wrzuciłam do wody kokosowej, dolewając jeszcze sok z limonki i sos rybny.
Do marynaty wrzuciłam trzy kurze nogi uprzednio wyjmując z nich kości.
I wrzuciłam do lodówki na dwa dni. Po dwóch dniach wyjęłam z marynaty. Na dnie blaszki do pieczenia rozpostarłam papier do pieczenia i lekko skropiłam olejem sezamowym. Rozpostarłam na nim mięso skórą do góry, nakryłam folią aluminiową i piekłam około dwóch godzin w 100*, po czym zdjęłam folię, podkręciłam piekarnik do 200* i dopiekłam w termoobiegu do zrumienienia skóry. Kolory są nieco przekłamane, i skóra nie była taka czarna jak na zdjęciu, ale prawie.
Po wyjęciu z pieca posiekałam mięso na kawałki dające się wziąć w pałeczki. Jako dodatek podałam szpinak przesmazony z orzeszkami nerkowca, przyprawiony sosem rybnym i limonką i ryż kleisty.
Tak, dużo z tym zachodu, ale naprawdę warto.
Ostatnio edytowany:
2017-01-13 15:00:40
--