Youtuberzy, influencerzy, tiktokowe małolaty – w wielkim natłoku
internetowych autorytetów trzeba umieć jakoś się wybić, bo
przecież lajki i subskrypcje same się nie natrzaskają. Patrząc
jednak na poczynania osób aspirujących do miana sieciowych gwiazd,
człowiek czasem zastanawia się, czy żądza
poklasku przypadkiem nie sformatowała niektórym umysłów i zwykłego, racjonalnego
myślenia.
Moja klientka była
pod presją otoczenia i miała chwilowy problem z oceną sytuacji!
–
taki argument wytoczył adwokat broniący pewnej influencerki znanej
na Instagramie jako Marcella Zoia. Mogąca się pochwalić się
niewielką jeszcze wówczas liczbą followersów, młoda gwiazda
Internetu zadarła z prawem, kiedy to udostępniła w sieci
nagranie, na którym krzycząc radośnie „Dzień dobry!”,
wyrzuca z
dwunastego piętra budynku w Toronto krzesło. Dziewczyna szybko
została oskarżona o narażenie cudzego mienia i wystawienie ludzkiego zdrowia
na uszczerbek oraz o zakłócenie spokoju publicznego (czyli w
zasadzie o rzeczy, z których słynie niejeden internetowy influencer). W oczekiwaniu na proces Marcelli kazano zamieszkać z
matką i unikać kontaktu z osobami, które towarzyszyły jej w
feralnym nagraniu. Najwyraźniej nie było wśród nich żadnej
rozsądnej persony, która odciągnęłaby Zoię od tak debilnego
pomysłu.
Jak sprawa się
skończyła? Ano 20-letnia posiadaczka przesadnie napompowanych
kwasem hialuronowym ust
dostała karę o równowartości 1500
dolarów, a do tego dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz 150
godzin prac społecznych. Biorąc pod uwagę, że gówniara mogła
kogoś zabić, to naprawdę skandalicznie nędzny wyrok. Tymczasem
grono jej internetowych fanów urosło o okrąglutkie 10 tysięcy…
O ile sprawa
Marcelli nie skończyła się zbyt satysfakcjonująco, to już
przynajmniej kilkudziesięciu ambitnych kretynów, również z
Kanady, pożegnało się z urodą po tym, jak bezmyślnie dali się
wciągnąć w jedno z popularnych wśród użytkowników portali
społecznościowych wyzwań. To akurat polegało na zamaszystym
wylewaniu garnka pełnego wrzącej wody.
Zgodnie z
instrukcjami ciecz powinna zamienić się w śnieg, jeśli tylko
temperatura powietrza byłaby wystarczająco niska. Cóż –
najwyraźniej instagramowe gwiazdki
miały pewien problem z dobrą
oceną chłodu, bo całkiem sporo z nich, po wykonaniu popisowego
„numeru z garnkiem”, dało się ponieść wyzwaniu, którego zadaniem było jak najszybsze dotarcie do szpitala w celu leczenia poważnych
poparzeń skóry. Mamy szczerą nadzieję, że przynajmniej połowa z ofiar
tego „czelendżu” dostała od swych rodziców permanentny zakaz
rozwijania dalszej kariery.
To przerażające,
że osoba, której dieta składa się głównie z majonezu popijanego
olejem palmowym w ogóle ma odwagę, aby mówić o miłości do swego
ciała i promować niezdrowy styl życia. Za wciskanie młodym,
naiwnym ludziom farmazonów o tym, że otyłość nie niesie ze sobą
całej gamy zdrowotnych komplikacji powinno się karać. Niestety trend ten panuje od dłuższego czasu. Niektórych otrzeźwi może jednak fakt,
że przynajmniej cztery wielkie (dosłownie i w przenośni)
internetowe gwiazdy tego szkodliwego ruchu
wyzionęły ducha przed
skończeniem 45 roku życia! Najbardziej chyba ekstremalnym
przykładem będzie tu historia Brittany Sauer – 28-letniej
kobiety, która od dwóch ostatnich lat nie była w stanie wyjść ze
swojego domu i która regularnie nagrywała filmiki na TikToka. W jej twórczości przewijały się głównie bełkotliwe treści o kochaniu siebie. W
jednym z ostatnich nagrań Sauer, która nie była już w stanie
nawet obciąć własnych paznokci u nóg, poszła po rozum do głowy
i wycofała się ze wcześniejszych deklaracji.
„Chcę, żebyście
wiedzieli, że nie warto. Jedzenie nie jest warte waszego życia” –
powiedziała w ostatnim nagraniu przed śmiercią.
Z życiem pożegnał
się też Taylor LeJeune – posiadający prawie 2 miliony fanów tiktoker znany z jedzenia przed kamerą ogromnych ilości mocno
„ekscentrycznych” posiłków. Na liście zmarłych w 2023 roku
jest także pani Dr Cat Pausé – kobieta deklarująca się jako
uczona prowadząca badania nad otyłością i
próbująca obalić
korelacje pomiędzy nadwagą a stanem ludzkiego zdrowia. „Osoby otyłe, a nawet chorobliwie
otyłe, cieszą się tak samo dobrym zdrowiem, a może nawet lepszym
niż osoby o normalnej masie ciała” – tak podsumowała swoje „badania”. A następnie niedługo potem zmarła, ciesząc się wspaniałym zdrowiem...
Ale muszą istnieć
jakieś granice ludzkiego spi#rdolenia, prawda? Prawda? No niestety –
wygląda na to, że tak jednak nie jest. Jeśli bowiem myślicie, że
wielce nierozsądnym, zagrażającym bezpieczeństwu zachowaniem
jest wyrzucanie krzeseł z okien, to pewnie zdziwicie się, że można
tak debilny numer przebić. W 2021 roku pewien internetowy celebryta
– pochodzący z Kalifornii Trevor Jacob – zasiadł za sterami swego
samolotu. Po ok. 35 minutach lotu, gdy maszyna znajdowała się nad
Los Padres National Forest,
gość postanowił z niej wysiąść.
I pewnie wszystkim na dobre by wyszło, gdyby zrobił to bez
spadochronu... Niestety jednak, Jacob zadbał o swoje bezpieczeństwo.
Maszyna natomiast roztrzaskała się gdzieś na terenie rezerwatu.
Jakiś czas później influencer znalazł wrak i razem z kumplem
pociął go na kawałki, które to przez następne dni upychał do
różnych miejskich koszy na śmieci. Czemu szalony pilot postanowił
zrobić coś tak idiotycznego, jak celowo doprowadzić do katastrofy
lotniczej? Ano zgadliście –
wszystko dla zasięgów! A te były
całkiem niezłe, bo sam filmik obejrzało parę ładnych milionów
internautów.
Początkowo Trevor
okłamywał śledczych, twierdząc, że samolot uległ awarii i
opuszczenie go było konieczne.
Udawał też, że nie miał pojęcia,
gdzie maszyna się roztrzaskała. Do winy przyznał się stosunkowo
niedawno – od tego momentu na Jacobie ciążyły już nie tylko
zarzuty celowego rozbicia pojazdu latającego, ale i także umyślnego
utrudniania śledztwa. Za swój wybryk sieciowy gwiazdor spędzi pół
roku w pierdlu.
Selekcja naturalna
to wspaniały mechanizm pomagający wyeliminować ze
społeczeństwa jednostki potencjalnie niebezpieczne. Szkoda tylko,
że zanim jednak do tego dojdzie, tysiące małolatów może próbować
powtarzać skrajnie debilne „numery” swoich idoli. Dobrych już
parę lat temu dwójka amerykańskich youtuberów wpadła na pomysł
sprawdzenia,
czy bardzo gruba encyklopedia jest w stanie zatrzymać
wystrzelony z bliska pocisk. Sprawa dotyczyła konkretnie pistoletu
Desert Eagle kalibru 50. Mały spoiler – nie, nawet najgrubsza
książka w najporządniejszej okładce nie zadziała tak, jak to
sobie wymyślił Pedro Ruiz. Chłopak uznał, że sprawdzenie
tego przed kamerą będzie dobrym pomysłem na zwiększenie zasięgów
kanału, który prowadził ze swoją ukochaną – Monalisą.
Oczywiście pocisk przebił książkę i utkwił głęboko w ciele
bardzo zdziwionego tym faktem mężczyzny. Na szczęście Pedro szybko
przestał się dziwić. Bo umarł. Monalisa, która oddała strzał, została oskarżona o zabójstwa drugiego stopnia i trafiła za kratki
na (zaledwie) pół roku. W tej historii żal tylko dzieciaków.
Pedro oraz wybranka jego serca mieli 3-letnią córkę, a w momencie
feralnego wypadku
Monalisa była w 6 miesiącu ciąży.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą