Jedno muszę przyznać naszemu ministrowi spraw zagranicznych: gdyby nie jego przejęzyczenie, to najprawdopodobniej nie poświęciłbym temu tyle uwagi, a pobyt tam skończył by się tylko na odprawie, pokręceniu się tu i ówdzie. A już na pewno nie doświadczyłbym największej niespodzianki tej wyprawy. Ale jest jeszcze jedna rzecz, dla której warto zatrzymać się tam na chwilę.
Ile razy już widzieliśmy taki schemat w amerykańskim kinie. Dzielny bohater obrywa gradem kul, przeżywa wybuch bomby atomowej, atak rekina, serię ciosów maczetą i spotkanie z rozjuszoną watahą zombie. Na koniec wstaje, otrzepuje portki, rozmasowuje sobie naciągnięty mięsień i z godnością oddala się z miejsca wypadku.
W dzisiejszym odcinku m.in. absurdalne ostrzeżenie od sąsiadów, co zrobili urzędnicy Miasta Helu, 8 znaków, po których kobieta wie, że zbliża się miesiączka i film, którego nikt z nas nie obejrzy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą