Nie wiem, czy wspominałam wcześniej, iż Abrachił jest szczęśliwym ojcem sporej gromadki dzieci, które pojawiały się na tym pięknym świecie planowo, regularnie, co dwa latka.Abrachił dzieci kocha bardzo, ale z racji licznych zajęć i konieczności zatkania wielu gąb, trud codziennej opieki scedował na barki swej połowicy, a sam partycypował jedynie (albo tak mu się tylko wydawało) w zbożnym dziele wychowywania i kształtowania właściwych postaw życiowych. Polegało to mianowicie na tym, iż kiedy pojawiał się już w polu widzenia swych dziatek, pozwalał tym najmłodszym kulać się po sobie, jak po materacu, a z tymi starszymi prowadził poważne rozmowy o życiu, postawach społecznych, właściwym zachowaniu i niewłaściwym darciu japy, kiedy to strudzeni rodzice pragną odpocząć w ciszy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą